Chiny, kraj znany z wielu innowacji i technologicznych rewolucji, postanowiły podjąć się zadania, które z pewnością zaskoczyło niejednego inżyniera wiatrowego. Otóż firma Envision Energy przez 500 dni testowała turbinę wiatrową… z dwiema łopatami! Tak, dobrze się czyta – dwóch, a nie tradycyjnych trzech. Kto by pomyślał, że w świecie wiatru da się to zrobić tak niespotykanie?
Projekt, który przywiódł do życia dwułopatową turbinę, był dobrze skrywaną tajemnicą i odbywał się na platformie Model X. Może nawet podszedł do jego realizacji jak do produkcji nowego odcinka „Z archiwum X”? Choć testy odbywały się w niemym cierpieniu, oto nadszedł czas, aby Envision Energy ujawnili, co tam zgotowali. Efekty ich pracy są bardziej niż obiecujące – prawie niczym z ekscytującego programu telewizyjnego!
Ta chińska turbina wiatrowa różni się od swoich ekwiwalentów, osiągając przy tym wynik, który może zawstydzić niejedne trzyłopatowe konstrukcje. Przyznam bez bicia, że nie spodziewaliśmy się, że dwułopatowa turbina zaliczy 2444 godziny średniego czasu międzyawaryjnego (MTBF) i 3048 godzin ekwiwalentu pełnego obciążenia rocznie. To naprawdę nieźle, biorąc pod uwagę, że niektórzy z nas mają problemy z napełnieniem pralki!
A to jeszcze nie koniec niespodzianek! Nowa turbina zdobyła imponujący wskaźnik dostępności na poziomie 99,3%. Tak, to jakby Twój ulubiony kebab był otwarty przez cały rok bez przerwy! Testy pokazały, że ten prototyp to nie przelewki, ale poważny gracz na rynku energii wiatrowej, gotowy dać radę konkurować z trzema łopatami. Może nawet sprawi im drżenie łyżeczek, gdy spotkają się na jednej imprezie technologicznej.
Envision Energy ma dwułopatową turbinę w zanadrzu już od ponad dekady. Pierwszy prototyp wciągnął światło dzienne w 2013 roku, a firma nieustannie starała się go udoskonalać. A wcześniej? W 2012 roku zbudowali morską turbinę o mocy 3,6 MW. Dosłownie, nie tylko wiatraczki, ale i morze energii! Każde doświadczenie przyczynia się do sukcesu, tak jak dobre przyprawy w kuchni chińskiej.
Modułowość i lekkość nowej turbiny komplementują jej charakter. Koszty związane z logistyką mogą spaść w dół, a to oznacza więcej kasy na inne fajne rzeczy – na przykład na kolejne innowacyjne projekty. Envision chwali się też technologią DFIG, która zwiększa stabilność, co tylko potwierdza, że Chińczycy wiedzą, co robią. Testy terenowe pokazały, że ich dzieło jest gotowe na wielkie wyjście i naprawdę zasługuje na miano alternatywy dla konwencjonalnych turbin wiatrowych.
Podsumowując, dwułopatowa turbina wiatrowa z Chin to z pewnością ciekawy eksperyment i pełen sukces, który może zaprowadzić nas w nowe, wietrzne czasy. Kto wie, może już niedługo wiatry dadzą nam ze dwa razy więcej energii, a chińska technologia powali konkurencję na łopatki… eee, pardon, chciałem powiedzieć „na ziemię”!