Od kiedy pojawiły się pierwsze plotki o nowym serialu osadzonym w uniwersum Harry’ego Pottera, fani zaczęli pocierać ręce w niecierpliwości… lub w konsternacji. Przyznam, misterne zawirowania newsowe przypominają mi magię samego Hogwartu – pełno tam czarów, ale nie wszystkie są pozytywne. W końcu, czy ktokolwiek ma jeszcze w pamięci, jak w miarę sprawnie zakończyła się saga o Harrym? Dwie części „Insygniów Śmierci” to dopiero był prawdziwy maraton! Zatem, czy jesteśmy gotowi na nowy, serialowy rozdział tej historii?
Na wstępie warto zaznaczyć, że Harry Potter to marka sama w sobie. Wydawałoby się, że każda nowa adaptacja ma zagwarantowane sukces. Ale hej, od ostatnich filmów minęło dziesięć lat! Jak na złość, czas płynie szybciej niż szybki balon w Quidditchu. Więc czy to rzeczywiście najlepszy moment na powrót do świata czarodziejów? Żaden czarodziej nie zdradził mi odpowiedzi, ale wielu sceptyków wabi się ku złowieszczemu “może lepiej nie”.
A że w kuluarach zaczęły krążyć informacje o tym, że jeden ze scenarzystów, Andy Greenwald, w ogóle nie czytał książek Rowling? Cóż, trudno być ekspertem w dziele, które się omija. Zważywszy jednak na różnorodność pomysłów, jaki niesie ze sobą uniwersum, może mówimy tu o bliższym poznaniu czarodziejów drugiego planu? Kto nie chciałby dowiedzieć się, co robił Peeves w czasie, gdy Harry uczył się latania na miotle?
Nie można jednak przejść obojętnie obok obecności samej J.K. Rowling w produkcji. Fani, delikatnie mówiąc, nie są jej fanami. Ostatnie kontrowersje związane z jej wypowiedziami sprawiły, że część osób zastanawia się, czy nie lepiej by było, gdyby po prostu rzuciła zaklęcie „Nox” na swoje komentarze. Nie zapominajmy jednak, że to ona ma władzę nad tym magicznym światem, a ktoś musi pilnować, by nikt nie wmieszał do niego za dużo ziółek!
A co z wyzwaniami, jakie mogą czekać na ekipę tworzącą serial? No cóż, mogę już teraz zakpić, że jeśli trafią na scenarzystów wymienionych w materiałach, możemy się spodziewać zupełnie nowego rodzaju czarodziejski chaosu. Już się pewnie niektórzy boją o życie Hagrida! Zobaczmy, co na to obiecał HBO – każdy sezon serialu miałby opowiadać historię jednego roku w Hogwarcie. Jak zamierzają przenieść fabułę niewielkiej książki na ekran w takiej samej ilości odcinków, co obszerniejsze powieści? To jakby próbować włożyć smoka do teczki. Smutne, ale ryzykowne!
Mimo że istnieje ryzyko klapy, być może uda się zaskoczyć fanów czymś świeżym. Kończąc, można zadać pytanie: czy świat Harry’ego Pottera jest na tyle rozległy, by w nim nadal eksplorować. Otóż odpowiedź brzmi „tak” – mogą powstać fabuły, które niekoniecznie muszą podążać utartymi szlakami; czarodzieje innych epok, stawianie czoła nowym zagrożeniom czy w końcu odnalezienie nowych postaci przypominających nam, że magia nie zna granic. Czas pokaże, czy powrót do Hogwartu w formie serialu okaże się strzałem w dziesiątkę, czy raczej jedną wielką pomyłką wartą ognia z fuzji.